 |
www.wiarabiblijna.fora.pl FORUM BIBLIJNE
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Łukasz
Administrator
Dołączył: 24 Sty 2014
Posty: 2233
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 35 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wiadomo od dawna Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 22:29, 25 Lip 2024 Temat postu: Moja wiara |
|
|
Jestem katolikiem czego się nie ani wypieram ani nie wstydzę. Moja wiara jak już wspomniałem wyzbyta jest fanatyzmu dogmatyzmu oraz sztucznej pobożności, po prostu jest wiarą moich przodków którą ja kultywuję i jest mi z tym dobrze, czy zawsze tak było?
Szkołę podstawową rozpocząłem w roku 59 ubw Do szkoły miałem blisko może z czterysta metrów. Był to dość spory budynek z czerwonej cegły zbudowany na początku stulecia, pamiętam kaflowe piece ,jakimś czarnym płynem wysmarowane podłogi stara czarna wisząca tablica nad nią oczywiście godło i … krzyż tak krzyż zmontowany z cienkich listewek. Cotygodniową religię zawsze jako ostatnią lekcję prowadziła zakonnica, pamiętam co kazała nam narysować dziś nie ma to już znaczenia. Tak było tylko w pierwszej klasie , w drugiej religia odbywała się już w przykościelnej salce katechetycznej oddalonej od szkoły o może pół kilometra , dla nas była to droga przez mękę niosąc tornistry ledwo doczłapywaliśmy do celu.
Trzecia klasa to już nie żarty, w szkole program coraz bardziej wymagający aby go zrealizować trzeba było z wielu spraw zrezygnować, był też moment przyjemny było nim przyjęcie pierwszej komunii no i domowa -wtedy -uroczystość z przede wszystkim prezentami w tle. Wtedy też zaczęły w nas krystalizować się pewne poglądy, może pragnienia, każdy z nas o czymś już marzył , ja marzyłem aby zostać ministrantem bardzo mi się to spodobało ,zazdrościłem kolegom którzy nimi byli
Postanowieniem zaryzykować i zapytać o to księdza prowadzącego z nami religię
Sala katechetyczna wyposażona w proste ławy i krzesła bez oparcia. Lekcje religii nigdy nie były tak karne jak lekcje z etatowym nauczycielem zawsze były nieco rozgadane , ja jednak z pewnym cieniem nieśmiałości wypowiadając przyjętą formule postanowiłem zapytać księdza czy mógłbym zostać ministrantem , ksiądz był tym pytaniem zaskoczony po krotnej chwili odpowiedział nie bo może krzyż spaść ci na głowę, klasa buchnęła śmiechem ja poczułem się podle było mi ogromnie wstyd przed całą klasą nie wiedziałem co zrobić na szczęście lekcja dobiegła końca, a żarty ze mnie trwały dzień może dwa, ja na lekcji religii nie pokazałem się już nigdy więcej.
Coś we mnie pękło coś umarło, nienawidziłem księży, kościoła, religii, wiary a nawet Boga.
Dlaczego on to zrobił aby mnie ośmieszyć? Byłem zwyczajnym dziesięcioletnim chłopcem ze swoim marzeniami przyjąłem pierwszą komunię. nie pochodziłem z patologicznego środowiska, a może nasi Rodzice nie byli prominentnymi działaczami przykościelnych organizacji ?
Te pytania te wątpliwości były ze mną przez długie lata.
Odsunęłam się od Kościoła nienawidziłem go .Zacząłem widzieć w nim wszystkie wady, nieścisłości i przekłamania a nawet obłudę Nie powiedziałam o tym rodzicom Nadal co tydzień pozornie chodziłem na msze. W ciągu kilku lat zmienił się cały mój system wartości, ale to nie znaczy, że nagle zmieniłem się ja, ja tylko nadal tkwiłem w swojej urazie i niechęci.
Mijały lata.
W tym czasie skończyłem podstawówkę zdobyłem zawód murarza ,następnie zaocznie skończyłem technikum budowlane i zaocznie rozpocząłem naukę- studia – w PG o czym zresztą już tu pisałem. Zima grudzień rok 79 ubw był zwyczajnym rokiem jakżeby inny zima jak to zima mroźna i śnieżna- wtedy takie były- wszystko okładało się dobrze za trzy dni była wigilia niestety nie taka jakiej chciałem.
Piękny po ewangelicki kościół jeden z dwóch w naszym miasteczku przemianowany na katolicki, kamienne schody, dębowe ciężkie drzwi, i ludzie wchodzący z kwiatem przewiązanym czarną szarfą, organista grający smutne pogrzebowe pieśni na środku katafalk z sosnową ciemno brązową trumną i ja, wydawało mi się taki żaden bez wiary bez nadziei zagubiony. Czułem się nikim przy tej masie ludzi i przy tej nabożnej atmosferze.
Katem oka zauważyłem kolejkę przed konfesjonałem ludzi czekali na spowiedź, czy mam stanąć w kolejce? Sam nie wiedziałem jak uczynić podejść? czy odejść? Wiedziałem jednak kto spoczywa w trumnie, postanowieniem podejść Jako że prze te wszystkie lata zapomniałem jak zacząć spowiedź, postanowiłem zatem rozpocząć rozmowę tak zwyczajnie zresztą a grzechów i tak nie pamiętałem.
W pewnym momencie ksiądz zadał mi pytane, jak długo nie byleś u spowiedzi? Było to pytanie dla mnie kłopotliwe ale cóż fałsz nie wchodził w rachubę ,cicho odpowiedziałem siedemnaście lat , a kim dla ciebie jest zmarła? MATKĄ dostaniesz zatem rozgrzeszenie, w tym momencie poczułem się sobą jakby lepszym nie innym tylko tym czym widziała mnie Matka zrobiłem to dla niej niczego więcej dać Jej nie mogłem, postanowiłem wrócić, jednak błędy wypaczenia grzechy kapłanów były i nadal są dla mnie widoczne. Może przykre wydarzeni sprzed lat ukształtowały moją osobowość, i dziś nie biorę z kościoła wszystkiego jak leci, biorę to co uważam za jest dobre , dzięki czemu fanatyzm jest mi obcy wiara nie
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Łukasz dnia Czw 22:32, 25 Lip 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|